Strumień innowacji przyspiesza i staje się coraz bardziej kompleksowy. Nie pozostawia przez to czasu decydentom na organizację złożonych procesów, które by tym innowacjom towarzyszyły.

W obliczu zmian strukturalnych naszych społeczeństw, niezbędne stało się, by firmy zmieniały się i dostosowywały. Najlepsze rozwiązanie, według ekspertów, polegało na wdrożeniu standardowego procesu, tak, aby w sytuacji, gdy konieczna stanie się zmiana lub gdy pojawią się zawirowania w ich otoczeniu konkurencyjnym, firmy mogły przejść od stanu A do stanu B w jak najlepszych warunkach.

Tymczasem to, co zaczynamy obserwować w świecie biznesu, pokazuje, że trzeba zmienić paradygmat i zaproponować w miejsce dawnego zarządzania zmianą koncepcję bardziej „natychmiastową”, zarządzania „ciągłym przepływem”. Jutro nie będziemy już działać na zasadzie”akcja-reakcja”, zgodnie z głównymi trendami, ale na zasadzie codziennych odpowiednich odruchów, w reakcji na nieprzerwany strumień napływających zdarzeń.

Kwestia przepływu innowacji

Odwołajmy się do Heraklita, filozofa z V wieku przed naszą erą. Aby wyjaśnić swój aforyzm: „Nic nie jest stałe, z wyjątkiem zmian”, argumentuje on, że chociaż podczas kąpieli ciągle jesteśmy w tej samej rzece, nigdy nie kąpiemy się w tej samej wodzie, ponieważ prąd stale przynosi nową.

To jest dokładnie to, co dzieje się dzisiaj. Przepływy innowacji we wszystkich dziedzinach, są coraz szybsze i zmasowane. Nie pozostawiają przez to czasu decydentom na organizację złożonych procesów, które by tym innowacjom towarzyszyły.

Zmiana paradygmatu

Te nieprzewidywalne przepływy stoją przy tym w opozycji do tego, co jest naszą najgłębszą potrzebą, gdyż gatunek ludzki poszukuje, przede wszystkim, stabilności. Budujemy nasze życie stosując wyuczone nawyki i wymagamy, aby nasza przyszłość była przejrzysta, nasze stanowiska pracy gwarantowane, a nasza ochrona socjalna zapewniona.
Tak więc mamy do czynienia z ogromną zmianą, ponieważ przejście ze stanu: stabilność / zmiana / stabilność … do sytuacji ciągłego przepływu zmian, na jakie trzeba reagować tysiącem mikro decyzji, czasem nawet nagłych zwrotów i to dzień w dzień, nie jest oczywiste. A ponieważ te mikro decyzje dotyczą nie tylko towarów i usług, ale również ludzi w organizacji, są one, z natury, destabilizujące.

Nowa definicja roli menedżera
Aby przetrwać, w tym nieprzerwanym przepływie, konieczne jest – od teraz jest to postulat – aby organizacje stały się bardzo zdecentralizowane, złożone z możliwie najmniejszych jednostek, a na ich czele stali prawdziwi „intrapreneurs”, zatrudnieni managerowie o DNA przedsiębiorcy. Konieczne jest również, by 3 główne umiejętności każdego kierownika:
– Umiejętność zmiany.
– Umiejętność uczenia się.
– Umiejętność tworzenia sieci.

Stały się:

– Umiejętnością unoszenia się w strumieniu.
– Umiejętnością szybkiego uczenia się.
– Umiejętnością tworzenia sieci, zarówno fizycznej, jak i online.

Czas spokojnych mórz i odległych horyzontów – na szczęście lub niestety – minął. Dzisiaj przedsiębiorca przypomina kapitana dalekomorskiego statku, w środku burzy. Kierując, zdaje się na intuicję, refleks, koncentrację.

Jeśli może pokonać wszystkie te zmieniające się przepływy, to dlatego, że został wyszkolony i samodoskonalił się, że dysponuje równie wyszkoloną załogą, a wszyscy mają tę otwartość umysłu, która pozwala im dostrzec sygnały z otoczenia, nawet te najsłabsze. Refleks przed refleksją, mówiąc w skrócie.

Alain Goetzmann / Président de Delta Inter Management
za http://www.lesechos.fr/idees-debats/cercle/cercle-146800-adieu-gestion-du-changement-1191939.php#

Tłumaczenie Joanna Dąbrowska-Ospital